Witajcie! Ostatnio miałam okazję przetestować nowy żel piorący Surf color. Marki raczej nie muszę przedstawiać, bo jest dość szeroko rozpowszechniona i znana ze swoich produktów do prania. Dzisiaj przyszła pora na Żel, ale nie byle jaki. Został skoncentrowany, dzięki temu otrzymujemy mniejsze, poręczne opakowanie, a co za tym idzie- mniejsze dozowanie, czyli mniejsze zużycie wody i większa troska o środowisko.
Do prania o masie 4-5 kg potrzebujemy tylko 50 ml żelu, którego zapach jest bardzo intensywny i pozostaje na ubraniach bardzo długo. Przybliżę jeszcze coś o ekstraktach znanych nam jako "tropical lily i ylang ylang". Otóż głównymi wyczuwalnymi aromatami jest kwiat lilii i jagodlin wonny -tropikalnego drzewa, nazywany kwiatem wszystkich kwiatów. Kto jeszcze nie zna tego zapachu, może sobie wyobrazić wilgotny las tropikalny, pełen kolorowych roślin.
Jeśli chodzi o skuteczność usuwania plam, to radzi sobie doskonale, spełnił moje oczekiwania i uważam że jest bardzo wydajny. Nie muszę zastawiać łazienki wielkogabarytowymi opakowaniami. Butelka żelu Surf stoi u mnie na półce i nie robi sztucznego tłoku, dodatkowo szata graficzna idealnie współgra z wystrojem (lubię takie kwiatowe wzory).
Poleciłam żel mojej rodzinie i znajomym. W porównaniu z innymi środkami, Surf wypada u mnie najlepiej, pod kątem finansowym i wydajnościowym. To pewne, że kupię następne opakowanie. Kto raz rozpocznie przygodę z Surf, nigdy nie będzie chciał jej skończyć! :)
Komentarze
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie komentarz, wtedy wiem że nie piszę sama do siebie 😉